czestochowa.repertuary.pl
Start

SUPERPRODUKCJA !?!?

Parę dni temu miałem przyjemność uczestniczyć w pokazie przedpremierowym najnowszego filmu Juliusza Machulskiego pt. „Superprodukcja”. Na samym początku filmu pojawia się motto: „Każdy głupiec może krytykować. I wielu to robi”. Postanowiłem, że nie będę krytykował, a jedynie podzielę się z Wami moimi wrażeniami z pokazu - a film ocenicie sami.
Sam tytuł jest nieco przewrotny. Zamiast oczekiwanej wielkiej produkcji filmowej polskiej kinematografii widz dostaje komedię, która w istocie jest jej krzywym zwierciadłem.
Głównym bohaterem filmu jest krytyk filmowy (Rafał Królikowski) uwikłany, który zostaje zmuszony do „przejścia na drugą stronę barykady”, czyli musi sam napisać scenariusz i wyreżyserować film. A wszystko to z powodu niewinnej zachcianki żony (Anna Przybylska) „biznesmena” (Piotr Frączewski), która znudzona codziennością pragnie zagrać w tytułowej „Superprodukcji”.
Fabuła filmu nie jest zbyt skomplikowana. A sam film jest typową komedią sytuacyjną przesyconą gagami. Cała taśma filmowa została przepuszczona przez komputer, co powoduje, że film momentami przypomina teledysk. Dodane zostało mnóstwo efektów, które mają na widzu wywrzeć dodatkowe wrażenie.
Obsada „Superprodukcji” jak na jeden film jest dość bogata, bo obok w/w występują tam jeszcze: Janusz Rewiński – stała postać polskiej komedii, Krzysztof Globisz, Janusz Józefowicz oraz młodziutka Magdalena Schejbal. Jako że akcja toczy się w „światku polskiej produkcji filmowej” na ekranie zobaczymy wiele znanych twarzy.
W filmie wykorzystano piosenki zespołu T.LOVE, które swoim brzmieniem dobrze pasowały do klimatu filmu.
Teraz parę moich własnych spostrzeżeń. Dla mnie film był zbyt długi i czasami brakowało w nim akcji, a niektóre sceny, zupełnie mnie nie bawiły. Jeżeli chodzi o efekty komputerowe, to nie wiem, ale wydaje mi się, że więcej film przez nie stracił niż zyskał. Nie mogę jednak nie pochwalić Anny Przybylskiej za doskonałą kreację aktorską Donaty oraz Krzysztofa Globisza – jako reżysera nowej fali.
Dla kogo jest ten film? Dla widza znudzonego kolejnymi ekranizacjami lektur szkolnych, które ostatnimi czasy masowo pojawiają się na ekranach naszych kin? A może dla miłośników polskich komedii? Tego nie wiem – musicie ocenić sami.